Fałszowanie i podrabianie produktów lub surowców jest powszechne i trudne do opanowania. Chyba wszyscy przywykli już do tego, że chcąc mieć oryginalny produkt należy zwracać uwagę na wiele czynników. Wszyscy, oprócz producentów. Ci nieustannie podejmują próby zablokowania fałszerstw.
Od jakiegoś czasu trwają testy nowego oprogramowania, w pełni opartego o technologię blockchain, znaną już na rynku IT, chętnie wykorzystywaną przez ceniące się software house i cenioną przez wielu specjalistów. Jakich wyników możemy się spodziewać i czy rzeczywiście w końcu pojawi się możliwość całkowitego wyeliminowania podróbek?
Unikalne ID produktów
Blockchain jest technologią opartą o łańcuch bloków. Zasłynęła głownie w branży finansowej z epickimi już Bitcoinami. Jednak blockchain ma znacznie szersze zastosowanie. Wykorzystywana jest między innymi w łańcuchu dostaw, nie tylko w celu usprawniania samego procesu, ale też w celu podnoszenia jakości świadczonej usługi lub produktu końcowego.
Dziś blockchain ma przysłużyć się wyeliminowaniu podróbek. Twórcy systemu opracowali metodę, która pozwoli na nadawanie indywidualnych numerów identyfikacyjnych produktom i surowcom. Dzięki temu możliwa będzie natychmiastowa weryfikacja ich oryginalności. Gdyby jednak fałszerze znaleźli metodę na obejście identyfikatorów, na tym kontrola się nie kończy. Poza identyfikacją, możliwe będzie również prześledzenie całej drogi, jaką produkt lub surowiec przebył od punktu A do punktu B. poznamy tym samym jego pochodzenie oraz sposób pozyskania.
Bezpieczeństwo towarów luksusowych
Po wprowadzeniu systemu kontroli oryginalności produktów opartego o blockchain, producenci odzieży luksusowej, ale także producenci luksusowej biżuterii, będą mogli odetchnąć z ulgą. Z problemem masowego podrabiania marek mierzą się bowiem od wielu lat. Niekiedy podróbki są tak szczegółowe, że niezwykle ciężko jest gołym okiem jednoznacznie stwierdzić, że towar faktycznie został sfałszowany.
To jednak nie jedyny aspekt wprowadzenia kontroli. Rynek diamentów mierzy się dodatkowo z problemem nieuczciwego pozyskiwania ich. „Krwawe diamenty” wciąż pozostają w obrocie i chociaż ich wolumen wynosi ok. 4%, to jednak nie został całkowicie wyeliminowany. Wiedzą o tym zarówno producenci biżuterii, jak i ich klienci. Ci drudzy zaś stają się coraz bardziej świadomi i coraz chętniej korzystają z możliwości sprawdzenia dokładnego pochodzenia kamieni, które mają zdobić biżuterię, jaką mają nabyć.
Podróbki objęły zasięgiem również rynek żywności oraz rynek farmaceutyczny. W każdym roku straty na terenie całej Europy sięgają wartości 60 mld euro. W samej Polsce wynoszą natomiast prawie 11,5 mld złotych. To ogromne kwoty.
W testach cała nadzieja
Główną uwagę w procesie testowania oprogramowania opartego o blockchain skupiono na branży jubilerskiej. Mimo, że nie tam zachodzi najwięcej fałszerstw, to jednak obrót „krwawymi diamentami” i innymi „krwawymi surowcami” dotyka także innych aspektów. Moralnych, etycznych, politycznych. Rozchodzi się również o bezpieczeństwo i życie ludzie krajów objętych konfliktem i występkami dyktatorów. Jeśli uda się opanować proceder lub choćby zmniejszyć jego skalę dzięki wprowadzeniu nowego systemu kontroli oryginalności produktów, zostanie on wdrożony w pozostałych branżach.